Jedno ze standardowych pytań, jakie słyszałem po moim powrocie do kraju, było
"Jakie miejsce jest tam najładniejsze?".
Odpowiedź na to pytanie jest nieprosta, gdyż cała Chorwacja jest nieskończenie piękna.
Zajęło mi około miesiąc, nim nauczyłem się rozróżniać miejsca brzydkie i ładne według tamtejszej skali.
Jeszcze trudniej było wybrać jedno, jedyne miejsce.
Jednak teraz, gdy ktoś mi zadaje owe pytanie, już znam odpowiedź -
"Stari Grad".
[ENG] One of the typical questions I get is
"Which was the most beautiful place there?
It is a really difficult question to answer, because everything in Croatia is amazingly beautiful!
It took me around month to learn how differentiate better views from worse ones there.
It is even harder to choose just one, best place
Now, when someone is asking me this question, I know the answer - it's
"Stari Grad".
[/ENG]
Stari Grad (
w dosłownym tłumaczeniu z chorwackiego - Stare Miasto) to małe miasteczko na wyspie Hvar.
Jest jednym z pierwszych miast, które powstały w całym regionie basenu Morza Adriatyckiego.
Dlaczego było dla mnie wyjątkowe? Bo starówki były wszędzie cudne, ale zawsze przepełnione turystami,
pełne ciężkiej komercji, czasem troszkę zabałaganione...
[ENG]
Stari Grad is one of the first cities in Adriatic Sea region.
What makes this place special for me?
Old parts of towns I saw before were always overcrowded with turists,
full of commerce, sometimes a little messy...
[/ENG]
Jednak nie tutaj. Te zdjęcia to nie są specjalnie przygotowane kadry. Tak tam jest naprawdę.
Mimo, iż zwiedzałem w porze obiadowej, nie było tam żywej duszy. Ani pamiątek. Ani aut. Ani szyldów Coca-Coli.
Atmosfera, niczym żywcem sprzed paruset lat. Niezapomniany klimat!
[ENG]
But not here! This pictures are not some sophisticated, carefully prepared photographs.
They are just spontaneous snapshots. Even though I was there during lunch time, there was almost no one there.
Nor touristic souvenirs. Nor cars. Nor stupid Coca-Cola signs.
Only atmosphere taken straight from before hundreds of years!
[/ENG]
Teraz wyobraź sobie, że zwiedzając owe Stare Miasto, napotykasz otwarte drzwi.
W środku spotykasz małą galerię obrazków, trzy stoliki, kilka krzeseł... I to wszystko.
Żadnej żywej osoby, żadnego cennika, żadnej kartki mówiącej cokolwiek... Po prostu obrazki.
Takich magicznych były tam dziesiątki.
[ENG]
Now imagine, that during your walk through old city, you find open door...
There's no one inside, no price tags, no instruction, nothing.
Only art, three tables and few chairs.
And there there were dozens of places like that...
[/ENG]
Gdy szedłem po kammiennej drodze, naszła mnie myśl, że zaraz wyjdę ze starówki prosto w jakieś paskudne bloki.
Jakież było moje zdziwienie, gdy po przejściu wielu uliczek, miast miasta, zobaczyłem... las.
Z jednej strony mała, spokojna marina, z drugiej las, w środku idealnie zachowane średniowiecze.
A wszystko nad obłednie pięknym i krystalicznie czystym Adriatykiem
- zdjęcia z poprzedniego postu, to dokumentacja drogi do tego miasteczka, jak i zarówno jego okolic - najbliższych wysp. Jak nie kochać tego miejsca?
[ENG]
When I was walking down the old streets, thought has stroke me,
that probably I will just exit old city and stumble upon some poor cheap modern architecture in few moments.
Instead of that, I found... forest.
From one side small, romantic marina, from the second side you have pure nature,
and in the middle there's awesome, medieval town.
Pictures from the last post were showing road to this place and it's surroundings - nearest islands and Hvar itself.
It's impossible to not love this city!
[/ENG]
Ciekawostka #15:
W każdym kraju są pewne charakterystyczne zwyczaje obecne przy ślubach. Ja poznałem w Chorwacji trzy.
--Pierwszy - Panna Młoda musi przerzucić na oczach rodziny jabłko nad domem Pana Młodego.
Często dla uproszczenia wybiera się najniższą część domu, co nie zmienia faktu, że czasem trwa to całkiem długo, nim jej się uda.
--Drugi - tym razem uchwycony częściowo na wideo, w Bośni - często sznurowi aut jadących na weselę przewodzi auto z flagą Chorwacji. Na filmiku widać, jak goście weselni w BMW popisują się przed kościołem katolickim w Mostarze. Patriotyzm jest bardzo ważny dla Chorwatów.
--Trzeci - Wejście na wesele w świetle rac.
A skąd tytuł posta? Ponad pół miesiąca temu złamałem nogę.
Dość poważnie, w dwóch miejscach, i jeszcze ją doprawiłem zwichnięciem.
Co skutkowało pierwszą operacją w życiu i jak na razie ponad 400 godzinami spędzonymi w łóżku.
Dopiero od trzech dni mam w ogóle możliwość korzystania z laptopa.
Z tego miejsca chciałbym gorąco podziękować za setki życzeń zdrowia na FB, w prywatnych wiadomościach i telefonicznie.
I szczególnie za wszystkie wspaniałe wizyty, które czynią ten czas mniej jednolitym. :)
[ENG]
Title of this post is "Memories of a man with a broken leg".
Why this title?
Because over fifteen days ago I have broken my leg.
I broke it in two places near ankle. And also twisted it.
Because of that I spent over 400 hours in bed. Not the best way to start academic year!
I wanted to thank you for all the good words, wishes and gestures.
Because of it it wasn't that hard to spend all this time lying in bed. :)
[/ENG]