niedziela, 28 lipca 2013

Tam, gdzie kończy się chrześcijaństwo [PL only]



Bośnia i Harcegowina. Moja wizyta w tym kraju była dla mnie wyjątkowo szokująca. Nim opiszę moje spostrzeżenia, chciałbym zacząć od suchych faktów.
Byłem w kraju, gdzie dominującą religią jest islam (Islam wyznaje 45% obywateli, 36% wyznaje Serbski Kościół Prawosławny a Katolicyzm 15%),
na pensje polityków idzie ponad 70% środków z budżetu kraju, a którego produkt krajowy brutto jest wysokością zbliżony do Afganistanu
(Bośnia i Harcegowina - 18,037, Afganistan - 18,949)



W ciągu pierwszych minut mojego pobytu w Mostarze zostałem zaczepiony przez bezdomnego weterana wojennego. Mocno uzależnionego od narkotyków,
sadząc po ilości nakłuć na ciele. Łamanym angielskim przywitał mnie w kraju, starając się opowiedzieć zarówno swoją historię, jak i historię okolicy.
Ciężko było go zrozumieć, ale puenta jego wywodu była mimo wszystko jasna - byśmy przestali się nawzajem nienawidzić, mimo różnic religijno-narodowych.



Ów post ilustruje wiele zdjęć graffiti - ten właśnie widok towarzyszył mi podczas rozmowy z bezdomnym.
Podążając za tymi obrazami, można było zwiedzić ogromny, wielopiętrowy, opuszczony budynek. Nie był on czymś wyjątkowym - Mostar jest pełen ruin.
Zapewne większość z nich jest wciąż pozostałościami po wojnie, zwłaszcza, że nawet na aktualnie "używanych" budynkach można wciąż spotkać ślady walkach...



Podobno Sarajewo jest jeszcze bardziej przerażające od Mostaru, gdyż tam, poza opuszczonymi budynkami, centrum miasta jest wypełnione setkami przypadkowych nagrobków - ludzi podczas wojny chowano od razu tam gdzie umarli, na nic więcej wtedy możliwości.
W związku z tym aktualnie owe miasto, poza byciem stolicą kraju, jest jednocześnie wielkim cmentarzyskiem.



W Chorwacji nie widziałem do tej pory szczególnych śladów po wojnie - tutaj, zapewne przez skrajną biedę, wszystko wygląda tak, jakby wojna skończyła się zaledwie kilka miesięcy temu. Należy pamiętać, że Mostar nie jest jakimś tam miasteczkiem, ale drugim co do wielkości miastem w Bośni i Harcegowinie - a mimo to wciąż sporą jego częścią są ruiny.



Ciekawostka #13:

W Bośni oficjalną regułą jest zapisywanie wszystkiego według lokalnych zasad językowych. Także, jeśli jakaś gazeta pisze o takiej aktorce jak Angelina Jolie, jest bardzo prawdopodobnym, że jej imię i nazwisko zostanie zapisane fonetycznie w lokalnym języku, zamiast w oryginalnej pisowni.



W praktyce miasto jest podzielone na dwie połowy - chrześcijańską i muzułmańską - a nastroje między nimi są dość napięte. W 2000 roku, gdy na szczycie pobliskiej góry postawiono krzyż - został on przez wielu ludzi automatycznie potraktowany jako akt wrogości wobec muzułmanów.



Innym przykładem wojny religii są nekrologi. Rzecz zwyczajna, w końcu w prawie każdym kraju się zdarza, że czasem ktoś takowy wywiesi... Jednak tutaj były ich tysiące. Na kartkach, prócz paru krótkich zdań o zmarłym, był symbol religii, jaką wyznawał. Biorąc pod uwagę ilość owych nekrologów, a także to, że często osoby się powtarzały, sprawiało to bardziej wrażenie, jakby śmierć tych ludzi była idealną okazją do "oplakatowania" miasta symbolem Twojej religii, co pokazywało, że wierzących w Naszą religię jest więcej niż Tych Drugich.



Tutejsza waluta to Marka Konwertybilna, jest ona warta mniej więcej dwa razy więcej niż nasza waluta. A tutejsze ceny? Trochę niższe niż w Polsce. Za posiłek w restauracji w historycznym centrum miasta zapłaciłem około 20 zł. Ciekawostką jest, że w większości miejsc mozna płacić zarówno w Euro, Kunach, Markach, zasadniczo w dowolnej walucie. W związku z tym zdarza się, że dostanie się tu resztę w dwóch różnych walutach. Trzeba uważać, bo sprzedawcy mają w zwyczaju stosować iście złodziejskie kursy. Zresztą to nie jedyny aspekt, gdzie próbowano mnie "naciąć". W poszukiwaniu dworca autobusowego udałem się do informacji turystycznej, z prostym pytaniem "Czy mógłby mi Pan wskazać dworzec na mapie na komórce?". Niestety, uzyskałem jedynie odpowiedź, że mapa jest za mało dokładna, by cokolwiek pokazać, a dworzec jest bardzo, bardzo daleko i w tych warunkach to skrajnie nierozsądne, wręcz niewykonalne, by iść na piechotę. Zasugerowano mi taksówkę, nawet Pan się miło zaoferował, że mi ją zamówi. Odmówiłem. Jak później się okazało, słusznie, gdyż dworzec był 3 minuty drogi spacerkiem od owej informacji turystycznej! Jak później się dowiedziałem, dziwnym nie był fakt, że pracownik chciał mnie oszukać, ale to, że w ogóle znał angielski.




Kolejne różnice kulturowe - wszechobecne minarety, meczety i cmentarze muzułmanów. Tutaj takowe występują częściej, niż ich katolickie odpowiedniki.



Udałem się też do chrześcijańskiej świątyni. Z zewnątrz zaszokowała mnie swym ogromem - czy to nie przesada przy tak wielkiej biedzie obecnej w tym kraju?
Zmieniłem zdanie po wejściu do środka - w środku było skromnie. Przerażająco skromnie. Nawet farby na ścianach nie było.



Na koniec zostawiłem typowe, pocztówkowe widoki z Mostaru. Meczet nocą.
Cudowna średniowieczna starówka, gdzie momentami naprawdę można poczuć klimat mrocznych wieków.
I oczywiście najbardziej ikonicznie miejsce w Mostarze, Stari Most.



Za wikipedią: Most został zbudowany za czasów osmańskich, w drugiej połowie XVI wieku. Przez wieki był symbolem pojednania Wschodu z Zachodem - zarówno chrześcijaństwa z islamem, jak i katolickich Chorwatów z prawosławnymi Serbami. Symbol ten celowo zniszczyła chorwacka armia podczas wojny bośniackiej 9 listopada 1993 roku. Zaraz po wojnie, w 1995 roku, przy wsparciu UNESCO i Banku Światowego, podjęto odbudowę mostu. Zgodnie z tradycją młodzieńcy skaczą z niego do rzeki dla udowodnienia swojej męskości.

czwartek, 18 lipca 2013

Życie w Chorwacji: Transport i Akademik



Mam tutaj za dobrze. Praktyka jest interesująca, kraj cudowny, pogoda zawsze słoneczna... Kilka dni temu przeprowadziłem się na stancję, gdzie mam do swojej dyspozycji ogromny pokój z jeszcze ogromniejszym łóżkiem i klimatyzacją, która jest bezcenna. Gdy uruchomię ją na 26 stopni, to mam wrażenie, że wieje chłodem arktycznym, w stosunku do powietrza za oknem. Skoro o oknie mowa - to co widać powyżej, to jest mój aktualny widok przez okno.

Eng: I have it too good here. The internship is interesting, the country itself is beautiful and the sun always shines. Few days ago I've moved to apartment, where I have big room with even bigger bed and of course with air conditioning, which is priceless. When I set it to 26C, I have an impression, that it is set to "arctic" level, comparing to the air outside. What I can see through the window nowadays? You can see it above.



Ciekawostka #10:

Na powyższych zdjęciach można ujrzeć lokalnych kanarów. Maja strój służbowy, który muszą zawsze nosić w pracy.

Eng: On pictures above you can see ticket controllers.
Ciekawostka #11:

Byłem przypadkiem świadkiem początku wesela.
Czym należy przywitać Parę Młodą? Chlebem i solą?
A co powiecie na... race?

Accidentally, I have been witness to the wedding.
How shall we welcome young couple? By bread and salt?
Maybe the better choice would be... this?



Temat kontroli biletów warto rozwinąć - jazda na gapę jest tutaj niemożliwa. Kontrola biletów jest na trzech etapach. Pierwszy - na większości przystanków są pracownicy komunikacji miejskiej, którzy pilnują, byś wsiadał tylko pierwszymi drzwiami i uczciwie kupował bilet. Drugi to kierowca, który jest zobowiązany Ci sprzedać bilet, bądź zweryfikować Twoją kartę miejską. Jest to dość uciążliwe - przy każdym wejściu do autobusu trzeba ją wyjąć i pokazać kierowcy. Do tego dochodzi trzeci etap kontroli - przypadkowe kontrole biletów w czasie jazdy autobusu przez kanarów, tak samo jak w Gdańsku

To nie jedyna spora różnica między komunikacją miejską u nas, a tutaj. Ludzie tutaj mają dość swobodne podejście do rozkładów jazdy. A w zasadzie, to nie mają ich wcale. Można się dowiedzieć, o której autobus wyrusza w trasę z pierwszego przystanku. I na tym koniec. Na przypadkowych przystankach w mieście w najlepszym wypadku można zobaczyć, jakie autobusy tutaj jeźdzą. Godzin brak. W ciągu dnia to nie jest takie straszne, ale wieczorem, gdy dana linia jeździ raz na godzinę... Co ciekawe, moim zdaniem rozplanowanie precyzyjnych rozkładów nie powinno tu być trudne - korki są tutaj rzadkością.

Eng: The topic of ticket control here is really complicated thing - going by bus without ticket is really impossible thing here. Ticket control has 3 phases. For start, on most of the bus stops you have people from City Bus Service, they are here to make sure, that you will enter bus only through the first door, and buy there a ticket. Then, you have a driver, who is supposed to sell you the ticket, or check your bus pass. It's really a troublesome thing - you need to show your monthly ticket every time you enter the bus. And, of course, you have the third phase, which is random ticket controls in bus. Is it all really necessary?

This isn't the only difference between city communication here and in Gdańsk. The another thing is timetables. Or, to be more precise, the lack of them. In Gdańsk, on every bus stop you can check, when the bus will come (f.e. 11.15, 11.30, 11.40, etc.). Of course, sometimes bus may be late due to traffic, but still, mostly, it is exactly on time. But the traffic shouldn't be problem here in Split - I've seen traffic jam only maybe once or twice during my time here.



Dziś poniosło mnie na dworzec kolejowy. Oczywiście, jak wszystko tutaj, dworzec jest niedaleko morza.
Toteż przy okazji wykonałem powyższe zdjęcie promów. A poniżej już sam dworzec.

Eng: Today, I've seen the railway station.
Of course, as everything here, this station is near the sea. So, by occasion, I also have took pictures of the ferries above.



Niestety, kilka dni temu musiałem opuścić akademik. Na pożegnanie, nagrałem krótki filmik, prezentujący tutejszy Dom Studencki. Nie zwracajcie uwagi na worki ze śmieciami, to był dzień, kiedy wszyscy studenci musieli wyjechać, więc jednocześnie dzień Wielkich Porządków.

Eng: Unfortunately, few days ago I had to move out from the dorm. During my last moments there, a recorded a short movie, which shows the local dorm during last day, when it was available to the students - so you can see everybody moving out.



Ciekawostka #12:

Nie wiem, czy już wspominałem, że ludzie tutaj mają specyficzny sposób radzenia sobie z plastikowymi butelkami - wyrzucają je za okno. Konkurencja w zbieraniu śmieci przez biedniejszych ludzi jest tak duża, że owe butelki leżą na ziemi maksymalnie kilka minut, nim zostaną podniesione. Niestety jednak resztę śmieci trzeba tradycyjnie wynosić do odpowiedniego kontenera.

Eng: I dont know if I had it mentioned yet, but people here has really specific way of dealing with empty plastic bottles - they are just throwing them out through the windows. The competition in collecting them within poor people is so extreme, that these bottles lay on the ground just a couple of minutes, before somebody's picking them up.

sobota, 13 lipca 2013

Alpy Dynarskie (Dinarsko gorje)



Kilka dni temu miałem szansę pozwiedzać chorwackie góry - wspaniałe doświadczenie. Wiele osób tutaj mnie ostrzegało, że słońce mnie spiecze, że wody mi zabraknie, że napotkam dzikie węże, etc, etc, ale mimo tego i tak się wybrałem, korzystając z okazji w postaci wybierającego się w owe strony samochodem kolegi z laboratorium.

Eng: Few days ago I had an opportunity to walk around Croatia mountains - wonderful experience. Lot of people warned me, that sun would burn me to the ground, that I could run out of water, that I could meet wild snakes, etc, etc, but still I decided to go, especially, that during this day one of my co-workers was going by car to observatory in mountains. So I decided to go with him.



Czy mieli rację? Po części. Węży nie spotkałem, słońce piekło niemiłosiernie, a wody wziąłem 2 litry, i było to mało. Dokładnie w połowie drogi miałem okazję skorzystać ze źródła przy starym, górskim kościele, w związku z czym miałem dostęp do ilości dwa razy większej, niż pierwotnie zakładałem - 4 litrów - a wyszło prawie na styk!

Eng: Were they right? Partially. There wasn't any snakes, sun was really strong, and about water... I took 2 litres and it wasn't enough. Exactly in half of my way I had a chance to refill water near really old church, so I had twice as much as I wanted to have, but still, it wasn't too much!



Jedna porada - nigdy nie bierzcie jako prowiant rogalika z czekoladą. Nie mam tu na myśli 7days'a, ale takiego prawdziwego, z piekarni, w polewie czekoladowej i jednocześnie pełnego słodkiej, lejącej się czekolady (Z piekarni Bobis), kiedy idziecie w góry i nie macie ze sobą żadnych chusteczek...

Eng: Quick advice - never take crossaint with chocolate filling as a food for the trip. I mean the true crossaint, not the fake 7day's, but the one from bakery, with awesome chocolate filling and also with chocolate all over it. It's really tasty, but, if you don't have any tischues on you... It can make you a lot of a trouble!



W trakcie późnowieczornego, piątkowego spotkania lokalnych studentów w jednym z pokojów mojego akademika, jeden z miejscowych zwrócił uwagę na fakt, że tutaj nie tylko można się kąpać, oglądając góry, ale także jeździć na nartach, patrząc na morze!


Eng: During Friday's late night student meeting in one of rooms in my dorm, one from locals come with a point, that here,
besides swimming and seeing the mountains, you can also ski and see the sea during winter!



Tam, daleko, w oddali, w dole, można ujrzeć Split. Tego dnia była niestety dość słaba widoczność. Podobno w dobry dzień widać nie tylko Split i okoliczne wyspy, ale także, przy dużym szczęściu, Włochy.

ENG: There, far, far away, you can see Split. Unfortunately, during this day visibility was really bad. I heard that during right day, with some luck, you could even see the Italia from the mountains!



W ciągu mojej wyprawy, był moment, gdy usiadłem odpocząć i uświadomiłem sobie, że... nie słyszę nic. Absolutnie nic. Nie było aut. Nie było ludzi. Nie było ptaków. Mrówki i muszki były, ale one odgłosów nie wydają. Nawet wiatr ucichł... Cisza absolutna! Z jednej strony przerażające, z drugiej cudownie piękne.

Eng: During my trip, there was a moment, when I just sat down to relax. Then, I realised, that... I just hear nothing. Like The Nothing. No cars, no people, no birds... Even no wind. It was the perfect quiet. This was a little frightening, but still really beautiful experience.



Duża część zdjęć pokazuje górę Mosor, bądź już samo podejście na nią (kamienna ścieżka, okalająca górę).
Ów szczyt ma skromną wysokość 1339m nad poziomem morza.

Eng: Lot of pictures shows mountaing Mosor, or a way to it's top. This mountain has 1339m of height.



Fascynuje mnie tutejsza roślinność - nie wiem, czy można to samo spotkać w Polsce, ale nawet jeśli, to na pewno nie w tej ilości, co tutaj - krajobraz górski jest dosłownie w całości pokryty tymi roślinkami.

Eng: I'm fascinated by flora here - I don't know, if I could find the same flowers in Poland, but I'm pretty sure, that even if, it wouldn't be in that numbers - mountains here are so full of them!



Na zakończenie prezentuję Wam kurę, model chorwacki.

Eng: For the good ending, I present you The Chicken, Croatian version.